Zegarek naręczny był przez całe dekady nieodzownym wyposażeniem każdego obywatela. Ciągły odczyt upływającego czasu pozwalał pracownikom zapobiegać spóźnieniom, skracał czas do końca zmiany lub nudnego zebrania. Dzięki zegarkom również uczniowie uzyskiwali świadomość ile minut po dzwonku wbiegną do szkoły i ile czasu pozostało do końca sprawdzianu. Co się zmieniło w obowiązkach i potrzebach młodych ludzi, że nagle, w ciągu zaledwie 10 lat przestali nosić zegarki? (obejrzyj wystąpienie Sir Kena Robinsona Bring on the learning revolution! fragment o zegarkach 7'15") Czy szkoły przestały karać spóźnialskich? Nauczyciele nie kontrolują wiedzy w reżimie upływającego czasu? Zmieniono formułę egzaminów i matur? Młodzi przestali się spotykać?
Pytania te na szczęście nie pozostały bez odpowiedzi. Myśliciele, medioznawcy, badacze i dziennikarze szybko wskazali przyczynę. To po prostu postęp techniczny, wszechpotężna konwergencja mediów oraz potrzeba maksymalnej pragmatyczności i efektywności skłaniają dzisiejszą młodzież do eliminacji nadmiarowych urządzeń i zastąpienia ich telefonem komórkowym (jeśli Szanowny Czytelniku udało Ci się dotrwać do dnia dzisiejszego bez tego urządzenia, to jesteś WIELKI, ale może zainteresuje Cię informacja, że funkcje naręcznego zegarka zostały odwzorowane w telefonie – i to jest właśnie przejaw wspomnianej konwergencji, w tym przypadku łączenia różnych urządzeń w jedno).
Problem pojawia się jednak, gdy pragmatyczny uczeń konfrontuje się z zachowawczym nauczycielem. Ten nauczyciel również bywa nowoczesny, oprócz zegarka robi zdjęcia lustrzanką, filmuje poręczną, bo wyposażoną w pamięć flashową, kamerą, nagrywa notatki głosowe niewielkim dyktafonem, dźwiga przenośny komputer typu ultrabook z dostępem do Internetu za pomocą modemu sieci komórkowej, niewielki skaner zasilany z portu USB umożliwia zdigitalizowanie klasówki ucznia, jeśli akurat uczy wychowania fizycznego będzie również potrzebował stopera z funkcją międzyczasu, a jeśli chciałby ciekawie wprowadzić elementy geometrii, to chętnie wykorzystuje tablet graficzny (nie mylić z tabletem) wyposażony w elektroniczne piórko. Do tego wszystkiego posiada również telefon komórkowy i to coraz częściej nie gorszy niż jego uczeń (musi przecież potrafić odczytać wiadomość MMS z wysokiej jakości zdjęciem przysłanym przez małżonka/ę).
Uczniowie optymalizują przestrzeń wokół siebie i zamiast kilku różnych urządzeń noszą jedno (nauczyciel języka, czy informatyki mógłby potraktować tę postawę jako pretekst do wprowadzenia pojęcia redundancji). Uczeń obciążony podręcznikami, strojem sportowym i innymi przedmiotami wychodzi z założenia, że ostatecznie kręgosłup ma się tylko jeden i nie stać go na rozrzutność prezentowaną przez nauczyciela i powielanie funkcji posiadanych w telefonie. I dlatego nie przynosi zegarka. Wystarcza mu telefon. Te dwa światy funkcjonują w miarę dobrze podczas przerwy na szkolnym korytarzu i szkolnej wycieczki, po której nauczyciele chętnie umieszczą na szkolnym portalu filmową relację nakręconą telefonami przez uczniów. Wszystko jednak zmienia się po wejściu do klasy i rozpoczęciu lekcji. W jednej chwili nauczyciel przeistacza się w wielbiciela zegarków naręcznych i żadnych innych! Nie przeszkadzają mu podręczniki, zeszyt z notatkami, kalkulator, ruch uliczny za oknem, przeszkadza telefon, i nie chodzi tu o sytuację, że ktoś przez niego rozmawia, lub, że może nagle zadzwonić (można zażądać, aby uczniowie wyłączyli funkcje telefoniczne – tryb samolotowy), przeszkadza mu jego telefoniczny potencjał. Stąd też kary, uwagi, wyrzucanie za drzwi, konfiskaty i inne sankcje zrozumiałe i adekwatne w przypadku zabawy nożem sprężynowym.
Niestety złe czasy nadeszły dla zachowawczych pedagogów – SMARTWATCH! To urządzenie obala dotychczasowe strategie (zakaz używania telefonów na lekcji). Telefon w zegarku naręcznym, ten iście szatański pomysł, który w hipermarketowych, bezmarkowych wersjach kosztuje poniżej 300 złotych, niedługo ma szansę zagościć na rękach wszystkich uczniów. I co wtedy zrobi biedny nauczyciel? Jak zredukuje napięcie płynące z dysonansu wielbiciela zegarków naręcznych i wroga telefonów (naręcznych)?
Tablet w doradztwie zawodowym cz. 1
20.10.14
|
Piotr Krawczyk
O przydatności komputerów, i szerzej technologii informacyjno-komunikacyjnej, w realizacji zadań z zakresu doradztwa zawodowego, napisano wiele i nie trzeba nikogo chyba przekonywać, że takowa ma miejsce. Czy to przekonanie odnosi się również do tak specyficznych komputerów jak tablety? Czy duży 10 calowy tablet, którego powierzchnia wyświetlacza jest 4 razy mniejsza od przeciętnego monitora komputerowego i dwu lub trzykrotnie mniejsza od wyświetlacza laptopowego jest w stanie spełnić oczekiwania stawiane współczesnym pomocom dydaktycznym i diagnostycznym? Czy tablet postrzegany często jako uboga wersja konsoli do dwuwymiarowych gier może być przydatny w pracy doradcy z młodzieżą szkolną? Moja odpowiedź brzmi TAK! A jak, o tym w dalszej części, a szczegółowo na naszych szkoleniach (zobacz: Technologie mobilne w pracy szkolnego doradcy zawodowego). Zanim przedstawię garść, a nawet dwie, dowodów na przydatność a nawet krytyczną rolę tabletów w pracy doradców zawodowych pozwolę sobie przypomnieć podstawowe wymiary szkolnego poradnictwa zawodowego. Pierwszy obszar dotyczy kompetencji psychospołecznych i obejmuje zagadnienia dotyczące poznania siebie (samowiedzy, samooceny, samoświadomości, wiedzy o swoich zasobach, mocnych stronach, talentach itp.), umiejętności interpersonalnych (skutecznej komunikacji, asertywności, pracy w zespole, zarządzaniu innymi), zarządzania sobą i czasem, podejmowania decyzji (definiowanie celów i strategii ich realizacji, szacowaniu ryzyka, rozwiązywaniu problemów). Obszar drugi to ścieżki kształcenia, czyli informacja o funkcjonowaniu polskiego systemu kształcenia. W tym obszarze uczeń znajduje odpowiedzi na pytania co po gimnazjum?, szkolnictwo ogólne czy zawodowe?, czy i jakie studia? czy decyzja o szkole średniej nieodwracalnie determinuje przyszłość młodego człowieka? Obszar trzeci to szeroko rozumiany rynek pracy, znajomość reguł nim rządzących. Ten obszar to podstawy przedsiębiorczości, ekonomii i wiedzy o gospodarce oraz polityce w jednym. Obszar czwarty to świat zawodów i kwalifikacji. Odnosząc poszczególne obszary do metod i form kształcenia można stwierdzić, że drugi i czwarty obszar mają charakter encyklopedyczny, w tych obszarach kluczowa jest informacja i oczywiście jej źródła. Obszar pierwszy ma najbardziej psychologiczny charakter, stąd też tu najwięcej znajdziemy diagnostyki w formie testów, kwestionariuszy i quizów. To tutaj właśnie pojawia się szansa na kształtowanie i zmianę postaw młodzieży, tutaj też znajdziemy najwięcej innowacji w pracy doradcy. Znajomość zasad funkcjonowania na rynku pracy, to efekt nie tylko dostępu do wiedzy, ale również praktyczne umiejętności jej zastosowania. Specyfika poszczególnych obszarów rzutuje na wykorzystywane pomoce dydaktyczne, tam gdzie najważniejsza jest informacja i jej źródła uczniowie muszą pracować z urządzeniami podłączonymi do Internetu. Tablety podłączone bezprzewodowo z Internetem za pomocą protokołu Wi-Fi stanowią wygodną alternatywę do stacjonarnej pracowni komputerowej. Bez względu na to, gdzie prowadzimy zajęcia w klasie, na dworze, w bibliotece, świetlicy, czy nawet na korytarzu tablet stanowi internetowy terminal. A to że jest lekki i poręczny umożliwia jego wykorzystanie również w formach grupowych, o czym zresztą przekonuje częsty widok grupki uczniów oglądających coś wspólnie na wyposażonym w znacznie mniejszy wyświetlacz telefonie. Nieocenione przysługi odda tablet również wielbicielom psychometrii, pod warunkiem jednakże znalezienia testów w wersjach mobilnych, ale nawet przy ich braku można posiłkować się gotowymi lub własnoręcznie stworzonymi quizami (na tych stronach znajdziesz narzędzia do tworzenia własnych prostych aplikacji diagnostycznych www.zondle.com,learningapps.org i www.quizlet.com, a tutaj możesz się zapoznać z ich opisami: www.superbelfrzy.edu.pl/technikalia). Wiele działań z zakresu doradztwa zawodowego wymaga różnorodnych ćwiczeń i powtórzeń, to też są obszary chętnie wspierane przez nowe technologie. Odpowiednio przygotowane gry zręcznościowe ułatwiają zapamiętanie materiału teoretycznego, pozwalają zwizualizować strategie, modelować rozwiązania i symulować sytuacje problemowe.
Poprawiony: wtorek, 21 października 2014 10:22
Tablet v. laptop
20.10.14
|
Piotr Krawczyk
Czym różni się tablet – hit ostatnich kilku lat od popularnego od 20 lat laptopa? Na początku garść antypropozycji, czyli kilka cech wspólnych. Przede wszystkim oba urządzenia są mobilne, tzn. przenośne, potrafiące działać przez pewien czas bez podłączenia do sieci elektrycznej. Są stosunkowo niewielkie i lekkie, bez trudu można je przenosić na znaczne odległości. Umożliwiają pracę w różnych miejscach i sytuacjach. Za pomocą protokołu WiFi lub modemu umożliwiają bezprzewodowy kontakt z Internetem. Oba mają wbudowaną pamięć pozwalającą przechowywać najprzeróżniejsze media jak zdjęcia, nagrania dźwiękowe, filmy, grafiki, dodatkowo bazy danych i oczywiście dokumenty tekstowe. Zarówno tablety, jak i laptopy oferują wyświetlacze z matrycą udostępniającą paletę kilkuset tysięcy lub nawet kilkudziesięciu milionów kolorów z rozdzielczością przekraczającą nierzadko Full HD.
Niektóre spośród wymienionych cech można różnicować ze względu na ich wydajność czy parametry. I tak akumulator w przeciętnym laptopie pozwala na 2-4 godzinną pracę, w tablecie znacznie dłużej bo aż 6-10 godzin. Kamera w tablecie przystosowana jest do fotografowania i filmowania otoczenia, a nie tylko użytkownika. Masa tabletu to przeciętnie 1/8 masy laptopa. Zasilanie tabletów możliwe jest przez uniwersalne gniazdo USB, laptopy wymagają dedykowanych dużych i ciężkich zasilaczy. A teraz pora na różnice. Zasadnicza to odmienna koncepcja sterowania urządzeniem - tablety wykorzystują dwie technologie: pierwsza z nich ma charakter bezpośredni i oparta jest na dotyku, czyli sterowaniu za pomocą palców, jednego lub kilku oraz gestów (zestawu predefiniowanych układów poruszających się na ekranie palców, np. rozsuwające się dwa palce mogą powiększać ekran). Druga technologia wykorzystuje kompaktowe wymiary i bazuje na wbudowanych czujnikach ruchu i położenia. Wieloma aplikacjami można sterować za pomocą najzwyklejszego przechylenia lub obrócenia tabletu. Część funkcjonalności związana jest z położeniem geograficznym i wysokością nad poziomem morza. Warto zwrócić uwagę, że wraz z opracowaniem systemu operacyjnego Windows 8 na rynku pojawiło się wiele modeli laptopów, a nawet komputerów stacjonarnych wyposażonych w wyświetlacze dotykowe. Jednak w tym przypadku dotyk jest jednym z kilku sposobów komunikacji użytkownika z komputerem, cały czas wyposażonego w klawiaturę i urządzenie wskazujące typu mysz lub płytka dotykowa. Stąd też wynika kolejna kanoniczna różnica - tablety mają cały interfejs konsekwentnie zaprojektowany pod kątem dotyku lub czujników ruchu. Wynika z tego wiele korzyści i nie mniej ograniczeń, z których najważniejsze to mały rozmiar ekranów i kłopotliwe wprowadzanie dłuższych tekstów. Na koniec różnice w dominujących systemach operacyjnych: w laptopach, podobnie jak w komputerach stacjonarnych obserwujemy bezdyskusyjny prymat systemów serii Windows firmy Microsoft z wyraźnym, choć nie w Polsce, udziałem systemu OS X firmy Apple, na tabletach absolutna hegemonia dwóch firm: Google z Androidem i kultowych iPadów firmy Apple, z zaznaczającą się przewagą po stronie tej pierwszej. Mimo stosunkowo krótkiej obecności tabletów na rynku produktów masowych, urządzenia te trafiły „pod strzechy” a technologie ich wytwarzania potaniały na tyle, że stosunek cen najtańszych tabletów do najtańszych laptopów wyniósł 1:10. Co oznacza mniej więcej tyle, że za 5 tysięcy złotych – równowartość kosztu 2-3 laptopów - można wyposażyć w tablety wszystkich uczniów w trzydziestoosobowej klasie!* Pytanie tylko czy warto, ale o tym w następnym wpisie.
*) To nie żart. Przetestowaliśmy i potwierdziliśmy przydatność edukacyjną oraz szkoleniową 7" urządzeń oferowanych w hipermarketach w cenie 139 zł! Szczegóły wkrótce.